środa, 26 sierpnia 2009

Spotkanie z innymi miłośnikami gier planszowych w Filii nr 1



Wczoraj, 25 sierpnia, czworo naszych małych czytelników, którzy jednocześnie są zapalonymi graczami, udało się pod opieką pani bibliotekarki do biblioteki przy placu Inwalidów Wojennych. Miało tam miejsce bardzo miłe spotkanie, podczas którego dzieci z różnych filii grały razem w gry planszowe. Było nam bardzo miło, że mogliśmy razem tak fajnie spędzić czas. Oto RELACJA DOMINIKI!


Szłam najszybciej jak się tylko dało. Myślałam, że zastanę tylko jedną panią, która powie mi, że wszyscy pojechali beze mnie. Stanęłam przed drzwiami. ''Mam nadzieję, że mnie nie zostawili''-pomyślałam w duchu. Nacisnęłam klamkę. Jest! Drzwi do biblioteki były otwarte! Weszłam. Wszyscy czekali już na mnie. Pani Marta powiedziała:
- No! jest Dominika! Już możemy iść! - zwróciła się do pozostałych dzieci. Tymi "pozostałymi" dziećmi byli Adam, Wiktoria i Ola. Pożegnaliśmy się z panią Anią i poszliśmy na autobus, aby pojechać do biblioteki w centrum w Gliwicach. Był tam konkurs gier planszowych. Zdążyliśmy na autobus. W czasie jazdy wesoło rozmawialiśmy:
- A co będzie, jeśli przegramy...? - pytaliśmy.
- Słuchajcie! Jeśli przegramy, zapraszam Was na lody! - powiedziała pani Marta wesoło.
- Super! - odkrzyknęliśmy chórem - musimy przegrać!
- Ha, ha, ha! - roześmiała się pani.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, musieliśmy przejść kawałek. No i jest nasz cel - biblioteka! Graliśmy w "Eurobusiness" i w "Kalambury" oraz w "Scrabble". Było fajnie. Super fajnie. Kiedy graliśmy w "Kalambury", musiałam pokazać Adamowi określenie "łagodny jak baranek". No i musiałam najpierw chodzić na czworaka i udawać, że jem siano. Potem przymilać mu się. W końcu Adam odgadł. Na koniec całego turnieju każdy dostawał dyplom, czekoladę i książkę. Ja dostałam strasznie grubą - nosi ona tytuł "Tobi. Oczy Eliszy". Ola dostała książkę o zakochaniu, Adam coś w stylu "Noc na mysz nie czeka" (ale nie pamiętam dokładnie), a Wiktoria - taką samą, jak ja. Kiedy wracaliśmy, Oli przypomniało się o lodach i powiedziała:
- Hej! Proszę pani, a lody?
- Mówiłam, że jak przegramy to pójdziemy na lody...
I nagle pani skręciła do McDonald'sa. Chciała nam kupić lody, ale wybraliśmy shaki. Ja wzięłam truskawkowy, a Ola, Adam i Wiki czekoladowe. Potem o mało co a spóźnilibyśmy się na autobus!


(Dominika Hawrot, lat 10)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mistrz Pióra - Warsztaty pisarskie dla młodzieży

 Filia nr 16 MBP w Gliwicach zaprasza wszystkich młodych i ambitnych czytelników na spróbowanie swoich sił w pisaniu krótkiej prozy bądź wie...